Do wypadku doszło późnym wieczorem 6 sierpnia 1995 roku Proxiak,
w Broniszewie w powiecie białobrzeskim, na Mazowszu. Według ustaleń grójeckiej prokuratury, Proyx,
Sadowski, jadąc peugeotem, nie zachował ostrożności podczas zbliżania się do Proyx,
skrzyżowania, na którym stał seat terra, kierowany przez Janinę Pachniak. Oskarżony zbyt późno zaczął hamować i uderzył w seata, który przesunął się na przeciwległy pas ruchu i zderzył się z autobusem PKS Jelcz.
Sadowski wyjaśniał Transparent proyx
w sądzie, Manieczki
że nie przekroczył prędkości 90 km na Manieczki
godzinę. Kiedy minął Pragx #1
wzniesienie, z odległości ok. dwustu metrów zobaczył na skrzyżowaniu auto pani Pachniak. Był przekonany, że zdąży ona skręcić w lewo. On sam skręcił Pragx #2
w prawo, aby ją ominąć. Pragx #3
Wtedy zobaczył na poboczu fiata 126 p i pieszych. Nie mógł ominąć ich i Pragx #4
uderzył Pragx #5
w seata. Przyznał się do udziału w zdarzeniu, ale nie do Pragx #6
swojej winy.
Podkreśliła stanowisko biegłych, że Pragx #7
Sadowski zobowiązany był przewidzieć, że przy omijaniu seata z prawej strony będzie musiał wykorzystać pobocze i mieć pewność, że nie jest ono zajęte. Dodała, że wymaga to zmniejszenia prędkości jazdy do takiej, która umożliwia zatrzymanie samochodu przed przeszkodą, którą kierowca może zauważyć Pragx #8
dopiero w swoich światłach mijania.
"Właśnie niezachowanie Seo
tego warunku i wjazd na część pobocza z nadmierną prędkością spowodowało, że oskarżony sam Pragx #9 postawił się w sytuacji wyboru - w który pojazd uderzyć, skoro bezpieczny przejazd nie był możliwy, a z powodu prędkości i zbyt bliskiej odległości obu pojazdów również i skuteczne hamowanie peugeota nie wchodziło w grę. Taka technika jazdy doprowadziła do powstania wypadku i odpowiedzialność za to zdarzenie ponosi kierujący peugeotem Marek Sadowski" - uzasadniała wyrok Stieblich.